Dženan Hošić jest kolejnym piłkarzem, który domaga się wypłaty zaległych pieniędzy od Szczakowianki. Piłkarz z Bośni i Hercegowiny liczy na pomoc UEFA.
Klub z Jaworzna ma długi, powstałe w czasach, gdy klubem zarządzali jeszcze Tadeusz Fudała i Jerzy Frenkiel. Tadeusz Rutkowski i Janusz Machaj, którzy teraz kierują klubem, nie ukrywają, że spłata zadłużenia jest dla Szczakowianki olbrzymim problemem.
Hošić, który obecnie gra w Zagłębiu Sosnowiec, zwrócił się już o pomoc do Bośniackiego Związku Piłki Nożnej. Liczy, że jego macierzysta federacja wpłynie na PZPN, by ten zdyscyplinował klub z Jaworzna. - Nie chcę walczyć ze Szczakowianką, ale umowy są po to, żeby je respektować. Nie chcę pieniędzy już i teraz. Mogą być w ratach, ale na razie nie usłyszałem nawet takiej deklaracji - żali się piłkarz.
Hošić nie wyklucza, że zwróci się też o pomoc do UEFA i to już może być dla Szczakowianki olbrzymi problem. Swego czasu podobnie zachował się Toni Jurjev, chorwacki bramkarz Ruchu Chorzów. Jurjev, nie mogąc się doprosić działaczy chorzowskiego klubu o wypłatę zaległych pensji, poprosił o reakcję europejskie władze piłkarskie, a ta była natychmiastowa.
- UEFA zawsze mocno staje po stronie zawodnika. Tłumaczyliśmy, że Jurjev był nie fair wobec klubu, ponieważ porzucił pracę bez żadnego tłumaczenia. Na niewiele się to zdało. Musieliśmy zapłacić, i to szybko, bo groziła nam nawet relegacja do niższej ligi. Na miejscu działaczy Szczakowianki potraktowałbym ostrzeżenia Hošicia poważnie - podkreśla Krystian Rogala, były prezes Ruchu Chorzów.
Działacze klubu z Jaworzna liczą, że z pomocą sponsorów, którzy doceniają dobre wyniki drużyny i coraz chętniej angażują się w finansowanie klubu, uda się nie tylko spłacić długi, ale też zbudować silny zespół.
|